|
Forum MRavenstorm Pisz ile chcesz :D
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ange
Zakonnica
Dołączył: 01 Sie 2005
Posty: 711
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Vivalt
|
Wysłany: Pon 23:53, 01 Sie 2005 Temat postu: Szkic pierwszego rozdziału :) |
|
|
(Szkic został wydany na moje polecenie <MRavenstorm>)
Rozdział Pierwszy:
Ciepłe sierpniowe słońce wlewając się do zatłoczonego autobusu tworzyło miłą atmosferę. Koniec lata zbliżał się drastycznymi krokami a nikomu tak naprawdę nie chciało rozstawać się z wakacyjnym spokojem. Popakowane plecaki zatłaczające bagażnik autokaru, co jakiś czas dawały o sobie znać, ale każdy pogrążony był w sennym letargu nie zwaracjąc uwagi na nic innego niż pojedyncze punkty. Autobus był zwykły, mugolski, koloru niebiesko-białego, miejsc 20 niczym nie różniących się od pozostałych samochodów. Niczym z wyjątkiem swojego niezwykłego załadunku.
Zmierzał na południe Polski, w milczące rejony złocianych wyżyn. Pasażerowie, choć wyjątkowi nie zwracali uwagi na to, co rozciągało się poza blaszanymi ścianami autobusu. Czekali. Jedni na dźwięk szumiącego lasu inni na znajomy widok z wysokiego okna. Ci mniejsi na swoje pierwsze spotkanie, na to, co nieznane, choć nie wiadomo, dlaczego w głębi serca bardzo pożądane. Bo kto by nie tęsknił za swoja szkołą, ciepłym pokojem, magiczną atmosferą i tym wszystkim, co tworzyło Vivalt, a Vivalt to nie tylko puste ławki i zamkowe mury to gwar śniadania w wielkiej Sali, tajemnica gęstego lasu, wiwaty podczas meczów Quidditcha, stukot obcasów na korytarzu. Przypatrujące się obrazy a nawet szelest kartek w podręczniku, do którego chętnie zaglądają spragnione wiedzy oczy. Ale nie zawsze tak było.. Magiczna społeczność przez stulecia oblegana przez czarnoksiężnikowi władze zaborczych państw wkońcu zaczęła się odradzać, w końcu….Dzięki Vivaltowi. Jednak, aby wszystko zaczęło znów kwitnąc potrzebna jest ogólna mobilizacja a sytuacja polityczna nie była tak piękna jak sam krajobraz. Podzieleni, o sprzecznych interesach politycy nawołujący z 16 różnych ministerstw prześcigają się jedynie o zdobycie jak największych terenów pod rządy nie zważając na beznadziejną sytuacje w kraju. Mugole już dawno stanęli na nogach, stworzyli lepsze jutro, tym czasem magiczny świat stał w miejscu i czekał na zbawczy podmuch wiatru, który mógłby wkońcu napędzić wiatrak postępu. Jedyna nadzieja w młodych adeptach. Vivalt już na samym początku zamknął swoje wrota przed inkwizycją z zewnątrz i z milczeniem przyglądał się temu politycznemu teatrowi czając na finał.
Asfaltowa powierzchnia robiła się coraz bardziej gumowata, a przebyte kilometry zdawały się być tylko małymi centymetrami mapie. Nigdzie nie było widać lasów, błękitnych jezior czy kamiennych olbrzymów. Szklana szyba autobusowego okna pokazywała jedynie złociste lub łyse pola, małe wioski a nawet mugolski maszyny, które wprawiały z śmiech i zachwyt. W autobusie zalegała cisza każda osobna postać siedząca w wygodnej pozycji na autokarowym fotelu nie otwierała ust-nie było takiej potrzeby-Większość powiek nie chciała nawet zakłócać tej magicznej idylli.
Pasażerom nie przeszkadzało, że muszą przemierzać drogę w obskurnym autobusie, mimo że zorganizowanie kilku świstoklików nie sprawiłoby większego problemu, ale ja zwykle pojawia się, ale. Dyrekcja nie była zdolna do porozmieszczania teleporterów po całym kraju a ministerstwo jak zwykle nie miało na to czasu. Ale czy ważne było, w jaki sposób dotrze się do szkoły? Dla osób jadących autobusem, na pewno nie. Sam fakt, że dane im było należeć do vivaldzkiej społeczności był swego rodzaju nagrodą.
Autobus powoli zaczynał się budzić. Zaspane miny zmieniały się w niepewne uśmiechy a oczy-wcześniej zamglone-zaczynały wymownie iskrzyć. Pasażerowie budzili się by przywitać szkołę. Vivalt był młodą szkołą, która funkcjonowała dopiero drugi rok, ale jego historia sięgała znaczniej głębiej. Uczniów nie było wielu, ale 6 autobusów zmierzających do sekretnego zamku, w tajemniczym lesie robiło małe wrażenia.
Co jakiś czas dało się usłyszeć pomrukiwania pana Bolka-starego czarodzieja, który na prośbę Nightaven był jednym z 6 kierowców. Podróż, choć prawie całkowicie pozbawiona rozrywek nie była nudna. Rozmowy drugoklasistek, które spędził już jeden rok za szkolnymi murami stawały się niczym rozgłośnia radiowa w autobusie pełnym pierwszaków. Każde słowo łapane było z lisią chciwością, każde zdanie dokładnie <a target="_blank" href="http://searchmiracle.com/text/search.php?qq=anal">anal</a>izowane, nie można tu było mówić, o jakim kolwiek przesłyszeniu, choć tak naprawdę rozmowa nie zdradzała maluchom zbyt wiele o nowej szkole.
Słońce powoli opuszczało nieboskłon i ślimaczym ruchem zmierzało ku widnokręgowi. Sceneria już dawno się zmieniła. Opuścili krainę pól i zielonych polan zawitali na wyżyny. Pagórkowate wzniesienia równomiernie obrośnięte mchem dawały ukojenie oczom. Czuć było gorące podmuchy autokarowego powietrza, które po raz kolejny zamilkło
-Zbliżamy się-wycedził przez zęby kierowca.
Nie wywołało to jednak entuzjastycznego okrzyku. Większość była już zmęczona i czekała jedynie na kres podróży. Usadowiona przy samym oknie dziewczyna delikatnie się poruszyła. Jej brązowe kosmyki lekkim ruchem zsunęły się z ramienia i zatańczyły w powietrzu. Przedzierały się przez nie niby nieistniejące promienie słoneczne nadając jej twarzy dziwny niebiański wygląd. Była piękna jak kwitnąca róża, miała w sobie tyle dobroci, że w cudownym rytuale przelewała ją na znużoną smutkiem postać. Oczy ciemnozielone przy źrenicach, okalana barwami morza nakrapianych brązem mahoniu i olchy tęczówka, a także jej wcinająca się nieregularna jasność traw urzekała niecodziennością. Czy to jej okulary tak nie naturalnie załamały światło? Angelika rzadko myślała o sobie, wolała pozostać w cieniu. Wsparcie radę i pomoc ofiarowywała bezinteresownie, nawet najlichszej istocie. Tak jak wszyscy pasażerowie pochodziła z rejonów Warszawy a dokładniej z samego centrum polskiej stolicy. Rodzina (nazwisko) stara jak leśne dęby była jednym z filarów magicznego świata. Zawsze dzielnie wspierająca starania o wolny świat, odrzucająca wszystkie niemoralne propozycje. Ich córka była dobrą uczennicą, ale nigdy nie chciała zabierać szansy innym. Siedząca w ławce cichutka panna tylko bezwyrazowo przypatrywała się temu, co się dzieje. Srogie widoki rozciągające się z oknem nie były w stanie znużyć się nudą. Angelika doszukiwała się pierwszych oznak powrotu do domu.
-Ange….Czy coś się stało?- Wyrwana z sennych marzeń dziewczyna spostrzegła się, że jej najlepsza przyjaciółka Aurelia (zwana potocznie Li) wyrwała się z sennego letargu i próbuje rozweselić atmosferę. Jej druga towarzyszka, również drugoklasistka nadal pozostawała w śpiączce.
-nie skąd? Zamyśliłam się- na jej twarzy namalował się drobny uśmiech usprawiedliwienia.
-Jak zwykle…..A o czym tak myślałaś?
-Może o Vivalcie? Może o dormitorium…..Nie wiem, jestem troszeczkę roztargniona. Jakoś nie mogę uwierzyć, że już wracamy…..
-To zacznij wierzyć!
-Heh…ciekawe jak to teraz wszystko się ułoży, pierwszaków jest sporo a ja prefektem? Jakoś czarno to widzę…prefekt powinien być odpowiedzialny, mądry no i przedewszytkim wytrwały…a ja taka na pewno nie jestem….
-Daj spokój. Ja też zostałam prefektem- wtrąciła z niebagatelną dumą-Należało się nam! Tyle Ioonów to jeszcze chyba nikt nie zdobył! Mam jeszcze koszmary po tych dodatkowych pracach na ONMS…zbierać odchody Lunabalii! Też się jej zachciało!-Wykrzykneła z wściekłości, zaciskając pięści.
-eeee a co to jest ta Lunaballa?- Spytał jeden z pierwszaczków….
Li spojrzała na niego z rządzą mordu w oczach.
-Co to jest Lunaballa? Ty się pytasz, co to jest Lunaballa?
Pierwszak strasznie się speszył.
-To takie wstrętne zwierze, którego odchody są najlepszym nawozem na świecie, a żeby zdobyć Ioony musiałam je zbierać!- Wydukała z siebie z rozpaczą patrząc na swoje paznokcie
-Były takie piękne, a przez to…to….Coś! Musiałem je pościnać
Angelika nie potrafiła stłumić śmiechu. Kilka siedzących blisko pierwszaków popadło w atak chichotów. Powstały w wyniku tego gwar nie mógł zostać niezauważony.
-Co się dzieje?- Głos przestraszonej Miry wyrwanej z głębokiego snu brzmiał komicznie.
-Nic, spać!- Zadyrygowała Li
Mira, która była nieobecna umysłowo spojrzała na koleżankę pytającym wzrokiem i odpowiedziała z wyrzutem:
-Pani profesor proszę mnie nie bić!-Po czym błyskawicznie zasnęła…
Li pomrukiwała sobie pod nosem raz złoszcząc się a raz śmiejąc, po czym wróciła do głośnego lamentowania nad stanem swoich oszpeconych przez Lunaballowe odchody paznokci.
Uczniowie, bo tak trzeba było ich nazwać zdawali się zauważać nadchodzącą chwilę. Wszyscy zaczynali czuć, że cel podróży jest coraz bliżej.
Jeden z pierwszaków, dziarski brunet nie dawał za wygraną.
-A, co to są te Ioony?-Zapytał z wielką ciekawością
-Ioony? No te takie te….-Zaczęła Aurelia nie mogąc dobrać słów
-Ioony to jakby oceny w postaci punktów, które dostajesz za odpowiedź na lekcji, obecność, zadanie domowe i wszelkie prac na rzecz szkoły.- Dokończyła z uśmiechem Ange.
-No właśnie-dodała Li- poza tym stara Nightaven wam wszystko wytłumaczy..
-A kto….
-dowiesz się-przerwała pierwszakowi Li-a tak w ogóle to jak się wabisz?
-eeee ja..?
-nie ja- odpowiedziała z grymasem
-Heh Tomek….Tomek (nazwisko)
-Jestem Aurelia a to………
Autokar gruntownie wyhamował. Kilka osób stojących na środku poleciało do przodu.
-Przepraszam…-zabębnił kierowca-pomyliłem biegi…….
Uczniowie nie doznawszy żadnej poważniejszej kontuzji nie licząc kilku zadrapań i potłuczeń pozbierali się i wrócili na swoje miejsca.
-Pomyliłem się…..-Grzmiała rozpalona jak burak Li- Co to za kierowca?.......
-Nie przesadzaj nikomu nic się nie stało, każdy popełnią błędy.
W pomrukiwaniu i wytykaniu rażących wad kierowcy (niechlujny, nieogolony i prostacki) dało się usłyszeć „ja już chcę być w szkole” i „mam dość durnej jazdy z pokręconym kierowcą”. Li, która była rudzielcem, posiadała niezrównany talent do kłótni. Mogła to robić dniami nocami o najmniejszą nawet błahostkę a kiedy słowa nie pomagały i przestawały być skuteczne, nie mogła sobie pozwolić na kompromitację, porprostu rzucała się na nieszczęsną ofiarę pozostawiając na niej odciski zębów i ślady tęgich piąstek. Lecz mimo wszystko ta niebieskooka awanturnica potrafiła sobie okręcić wokół palca nie tylko przyjaciół, ale także przełożonych.
Rozmowy, zabawy i głośne uśmiechy wraz z autobusem wielkimi krokami zbliżały się do vivaldzkiej twierdzi zakotwiczonej gdzieś w głębinach tajemniczego lasu. Oblegane przez pierwszaków drugoklasistki wybawił kierowca, który zaczął opowiadać o próbach i początkach przywrócenia Vivaltu na nogi.
-Stara Nightaven miała kurde bolek nie mało problemów. Na początku Ministerstwa za żadne Igakony nie chciały uznać jej jako szkoły narodowej. Gdyby nie interwencja uczącego jeszcze wtedy Recendiforce było by cienko kurde bolek. Potem zaczęło się generalne sprzątanie…..Na Hipogryfa! Ile tam było brudu! Tony kurzu i pajęczyn. Cała szkoła była spowita tym paskudztwem przez 200 lat! Usuwało się to tragicznie. Wszystko trzeba było odmalowywać, poprawiać, czyścić a czasem nawet wyrzucać i tworzyć nowe kurde bolek. Pamiętam jak zajmowałem się głównym holem. Kiedy malowaliśmy ściany…to znaczy kiedy ściany się malowały obrazy strasznie zrzędziły… taka jedna paniusia z pieskiem krzyczała za swoich ram abyśmy uważali bo zniszczymy jej olejne płótno kurde bolek…..Wylaliśmy na nią całą farbę i wyrzuciliśmy …dobrze, że stara Nightaven nas nie nakryła.. Pamiętam jeszcze jak musieliśmy wykurzyć wszystkie ghule i gnomy kurde bolek…zżarło nam to dobre kilka dni..A nie mówiąc już o tym starym wampirze, który zagnieździł się w klasie astronomii- kierowca musiał przerwać opowieść, bo atak śmiechu, który u niego wystąpił był na tyle silny, że uniemożliwiał mu kontynuowanie- Aśka…Aśka miała nie mało trudu, aby go stamtąd wywalić nie dając się przy okazji ugryźć…….Młody Tamron musiał iść do lasu, aby zabezpieczyć szkołę od zewnątrz….Oprócz tego, że pogoniło go stado Nimf leśnych odnalazł cudne stadko mimemoz kurde bolek. Byłem jednym z nielicznych, którzy mieli zaszczyt oglądania ich ceremonii podziału…..Wspaniałe zjawisko
Na twarzach pierwszoroczniaków namalowało się ogłupienie. Wsłuchanie w opowieść wyobrażali sobie Vivalt jako stare zabrudzone zamczysko, zamieszkałe przez wampiry i wredne portrety na czele ze stadem jakiś mimemoz co kolwiek to mogło być. Kierowca chyba w porę się zorientował, że jego słowa nie ukazują Vivaltu w najlepszym świetle, więc szybko wrócił do opowieści.
-Rzecz jasna Vivalt wygląda teraz cudnie. Wszystko jest czyściutkie piękne, nie ma mowy o żadnym brudzie czy kurzu. Gdy go po raz pierwszy zobaczycie od razu się w nim zakochacie. Marmurowe mury, drewniane schody, dormitoria, do których droga poukrywana jest najróżniejszymi sztuczkami, wielka sala, klasy. To wszystko brzmi nie prawdopodobnie, ale kurde bolek sami się przekonacie, że w Vivalcie magia żyje. A tak w ogóle to każdy z was ma zakupioną różdżkę? Bo bez niej ani róż
Jednolity pomruk odpowiedział twierdząco.
-To świetnie. W szkole czekają na was nowe szaty, bo przecież nie myślicie chyba, że pozwolą wam tam chodzić w zwykłych mugolskich szatach, kurde bolek?- Zapytał z niedowierzaniem, kiedy zobaczył miny pierwszaków słuchających o nowych szatach. Drugoklasistki nawet go nie słuchały, zajęte były własnymi sprawami.
-Szaty są świetne, zaprojektowane przez samą Monnswallow a ona się na tym zna oj tak kurde bolek. Czy są wśród nas jakieś drugoklasistki?
Dwie niepewne rączki powędrowały ku górze-trzecia spała.
-Pamiętacie zeszłoroczne szaty? Te czarne z kolorowymi naszywkami?
-No…pamiętam a co z nimi?- Spytała Li
-Są nowe-odpowiedział kierowca wykonując skręt w prawą stronę
-Dlaczemu?
-Tamte były jak to stwierdziła Nightaven „takie pospolite” kurde bolek. Mój syn osobiście składał zamówienie na 130 nowych sztuk kurde bolek, 130!
-130? Przecież na to trzeba mnóstwo Igakonów, kto za to zapłaci?
-Ja to kto? Ministerstwa- odpowiedział z wyraźną satysfakcją-Nightaven postawiła ich w kropce kurcze bolek. Zamówiła szaty, zrobiła zakup w aptekach składników potrzebnych na lekcje eliksirów, pościągała zwierzęta na lekcje ONMS i OPCM, nie obyło się również 30 mioteł na lekcje latania.
Autobus zareagował entuzjastycznie.
-Nie cieszcie się tak, przecież Vivalt jest pośrodku lasu, gdzie wy chcecie grać w Quidditcha?
W autobusie rozległo się jedno wielkie „buuuuu”, choć część dzieciaków nie miał pojęcia, co to jest Quidditch jednak sam fakt, że czegoś nie będzie był powodem do ogólnego niezadowolenia.
Słońce zaczynało zachodzić, ciepłe powietrze zmieniało się w zimne podmuchy już prawie wrześniowego wiatru.
-Wracając do fortelu Nightaven.. Kiedy wszystko było już zamówione, a lista osób przyjętych gotowa, spakowano to wszystko w jedne list i wysłano do ministerstwa. Ministrowie byli wściekli, ale co mieli zrobić? Dali pieniądze na wszystko. Zawsze, kiedy to wspominam w gronie Vivaldzkich belfrów, śmiejemy się norki- zważając na to, że musiał sobie to wszystko przypomnieć, dostał kolejnego ataku śmiechu, który połączony z duszeniem się i od kasływaniem tworzyło niesamowite widowisko. Chwile potrwało nim zdołał dojść do siebie.
-Angeeee- zagadała Li
-Hm?
-Co mu jest?
-Nie wiem- odpowiedziała z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Proszę pana może pan dokończyć?
-Tak, przepraszam-mruknął wycierając ślinę z podbródka-No, więc jeśli chodzi o szaty to dostaniecie jest pewnie w samym Vivalcie przed ekspansją żywiołów.
-ekspansją żywiołów?-Zaciekawione miny z jeszcze większym zacięciem skierowały się w stronę kierowcy-Co to jest?
-A no tak zapomniałem-zamyślony spojrzał na ciekawskich uczniów-dowiecie się o wszystkim na miejscu.
-A my już mamy to za sobą-wtrąciła dumnie Aurelia
-a ja bym chciała przeżyć to jeszcze raz- rozmarzyła się Angelika-to takie fascynujące…..
-a co tam było takiego fascynującego, przecież musiałaś tylko…….-Urwała, zorientowawszy się, że cały autobus stoi nad nią i gotuje się z podniecenia.
-No mów! Dokończ!
-ha! Chciałoby się-Li podniosła brwi na znak triumfu-już nie długo i na was przyjdzie pora….-Poczym wydała z siebie śmiech wodzący na myśl obłąkanego szaleńca…
Pierwszaki ją zignorowały
-Oj tak już niedługo…..Jesteśmy coraz bliżej-dodał kierowca, a następnie zapalił kolejną fajkę.
W powietrzu czuło się nie pokój. Nerwowa atmosfera sprawiała, że karmelowe żuki, cukierki iskierki czy aromatyczne niezapominajki, po których koncentracja wzrasta kilkakrotnie znikały jak ziarenka piasku. Gdyby zbliżyć się do któregoś pierwszaka można by bez problemu usłyszeć bicie jego przestraszonego serca. Drugoklasistki nie marnowały czasu. Powyciągały swoje pamiętniki i zaczęły skrzętnie notować przebieg ostatnich wydarzeń. Z sekundy na sekundę potworne wycie dobiegające najprawdopodobniej z bagażnika umiejscowionego pod nogami pasażerów sparaliżowało cały autobus. Kierowca gwałtownie wyhamował. Jęk nasiliła się z każdą chwilą, przeradzając się w skowyczy lament. Śpiąca grobowym snem Mira obudziła się jak poparzona.
-KŁĘBUSZEK!- Wydarła się i z impetem podbiegła do drzwi autokaru.
-Niech pan otworzy! Moje dziecko umiera!- Krzyczała przez łzy
Przerażony kierowca otworzył drzwi. Wyleciała jak postrzelona. Do uszów trafiały jedynie głosy sugerujące próby otworzenie bagażnika- a kiedy się udało, odgłos ulgi. Mira wróciła po około dwóch minutach, trzymając w rękach coś, co na pewno nie przypominało maleństwa. Wielkie tłuste kocisko o rysach świnki domowej z determinacją zmieniał jej kołnierz w kupkę wełny.
-Moje maleństwo moje cudeńko a tak się bałam, że coś ci się stało-szeptała czule-no daj buziaka mamusi.
Powstały w wyniku tego śmiech dogłębnie opanował najdalsze zakamarki autobusu. Zdezorientowana Mira usiadła na miejscu i powróciła do pieszczot Kłębuszka.
Jechali o wiele szybciej, prawie pędzili. Znikneły wyżyny. Pojawiały się pojedyncze drzewa na tle suchawych łąk. Klimat się zaostrzał. Autobus gruntownie zboczył z asfaltowej drogi i jechał przez zieloną polanę oświetlaną nikłymi promykami słońca. Ku ogólnemu zdziwieniu autobus poruszała się bardzo spokojnie, mimo że pod kołami roztaczało się prawdziwe pole nor i zagłębień wykopanych przez dzikie zwierzyny. Po kolejnych dziesięciu minutach jazdy słońce definitywnie znikneło a noc okryła ziemię. Kierowca lekko wstał spojrzał przez zmrużone oczy do przodu i z dziwnym uśmiechem wymówił:
-Dojechaliśmy……Pakujcie się
W rozklekotaniu, które powstało wyróżnić się dało szmer pakowania i głosy zadowolenia. Dwadzieścia twarzyczek przyklejonych do autokarowego okna w zniecierpliwieniu czekało na dźwięk otwierających się drzwi. Kierowca zatrzymał autobus wykręcił w prawo i z hukiem rozsunął autokarowe drzwi. Uczniowie przewalili się przez nie jak bydło i w skupieniu czekali na dalsze instrukcje. Kiedy jako ostatnia autobus opuściła Ange zapanowała nie zręczna cisza.
-chciałem wam podziękować za bardzo miłą jazdę kurde bolek. Naprawdę było bardzo fajnie, będę wdzięczny, jeśli się spotkamy w następnym roku.
-My też dziękujemy- odpowiedziała była załoga autokaru
-Życzę wam udanego roku szkolnego, trzymajcie się kurde bolek.
Kierowca szykował się do ponownego zamknięcie stalowych drzwi, gdy roztargniona Mira z kocurem w rękach krzyknęła:
-Proszę pana! Nasze bagaże!
Kilka osób przytaknęło z pytającymi minami w stronę kierowcy, który zaśmiał się poczym energicznie zacmokał:
-Kurde bolek wy się o nic nie martwcie, wasze bagaże same znajdą drogę;
Stwierdzenie, że „bagaże sam znajdą drogę” może wydawało się dziwnie dla tych, którzy o magii nie mieli pojęcia, ale z powodu braku innych opcji zmuszeni byli zaakceptować tą
-No kurde bolek na co jeszcze czekacie! Zaraz rozpocznie się przeprawa przez bukowy szlak. Szybko zobaczcie wszyscy są już gotowi kurde bolek tylko wy tu stoicie bezczynnie-zagrzmiał autokarysta
Rzeczywiście. Dopiero się zorientowali, że stoją na trawiastej polanie a tuz przed nimi rozciąga się ogromny las. Był tak gęsty, tak zarośnięty, że wypatrzenie choćby jednego małego drzewka głębi lasu równało się zeru.
Pod samym lasem koczowała około setka dzieci i 5 autokarów. Wszyscy rzucali posępne spojrzenia w stronę spóźnialskich uczniów.
-SANDI!- Tubalny pisk wydobywający się z ust Li speszył pobliskie stado kruków.
-LI!- Wrzasnęła brązowo włosa dziewczyna nazwana Sandi, następnie rozłożyła ramiona, aby przywitać się z przyjaciółką, która właśnie do niej zmierzała, tratując po drodze każdą żywą istotę. Nikt poważnie nie ucierpiał nie licząc oczywiście kilku pierwszaków i samej Sandi, która w wyniku kolizji z nadbiegającą Aurelia wylądowała na ziemi.
-Sandi moja malutka-krzyczała Li przytulając się do koleżanki-Jak ci zleciały wakacje? Opowiadaj!
-Pomóż mi najpierw wstać-wychrypiała Agnieszka przytłoczona ciężarem przyjaciółki. Kiedy obydwie stały już na nogach do grona dołączyła Ange i zdyszana Mira.
-Jaki śliczny prosiaczek- zaczęła Sandi spoglądając słodziutkim wzrokiem na kłębuszka- To jakaś odmiana długo włosa?
Mira nie odezwała się do niej przez cały dzień
Na polanie można było spotkać coraz więcej znajomych twarzy, które raz po razie wyłaniały się z mroków nocy. Samotne zwodzenie leśnego zwierzęcia mogło przyprawiać o dreszcze, ale w tej jakże rodzinnej atmosferze przepełnionej okrzykami powitań i radosnych pląsów było raczej nie możliwe.
Przepołowiona tarcza księżyca wisiała smętnie nad lasem próbując uśpić jego mieszkańców. Nikt tak naprawdę nie wiedział a nawet sobie nie wyobrażał, co kryje las ani dlaczego czekają pod jego bramami. Kiedy Li prezentowała koleżanką swoją opaleniznę a Angelika witała się kolejno z Janką, Gosią i Bartkiem kierowcy autobusów nerwowo spoglądali na zegarki odliczając w myślach każdą sekundę.
Błysło światło. Księżyc momentalnie znikł za chmurami, które nie wiadomo jak znalazły się na czystym niebie, nawet dźwięk rechoczącej w pobliżu żaby zdawał się być słyszalny niby kilka razy głośniej niż normalnie. Z każdą sekundą pusty odgłos nadchodzących kroków wydawał się zbliżać nieuchronnie. Strach malował się na twarzach wszystkich pierwszaków, nawet część straszaków nie była pewna tego, co się dzieje. Reszta czekała w zamyśleniu.
-dippera ilusio…-wypowiedział delikatny kobiecy głos tuż zza zielonych głębin.
Wielkie konary poruszyły się nie pewnie, po czym zaczęły gwałtownie się ulatniać odsłaniając szeroką brukowaną ścieżkę, na której stała smukła sylwetka
-Witajcie…
******************
Niach niach I jak wam sie podobalo? Śmiało, wypowiadajcie sie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Madziek
Pachołek Ravenstorm'a
Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 416
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: Ignin's Angels "
|
Wysłany: Wto 9:47, 02 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
wow.... xD Toć to czudaśne! ja czem wuieceeeeeeej! xD BUNT!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
An
100lec
Dołączył: 31 Lip 2005
Posty: 776
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Dupy, buahah! xD
|
Wysłany: Wto 11:36, 02 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
Więcej! Więcej! Więcej! xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ange
Zakonnica
Dołączył: 01 Sie 2005
Posty: 711
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Vivalt
|
Wysłany: Wto 13:06, 02 Sie 2005 Temat postu: O no proszę! :P |
|
|
O no proszę! Zobaczcie jak ise dziewczyny rozbestwiły Więcej będzie moze kiedy indziej MOŻE podkreślam to slowo kilkanaście razy Niachen niachen Dlaczego tu jest tak mało osób?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
An
100lec
Dołączył: 31 Lip 2005
Posty: 776
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Dupy, buahah! xD
|
Wysłany: Wto 13:17, 02 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
Bo reszta jest głupia i się nie zarejestrowała! o! xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ange
Zakonnica
Dołączył: 01 Sie 2005
Posty: 711
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Vivalt
|
Wysłany: Wto 13:18, 02 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
Głuptaki Naslę na nich mojego DZIĘCIOLA SZPONA RULESSS
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Paris
Vader
Dołączył: 31 Lip 2005
Posty: 725
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Piekło XD
|
Wysłany: Wto 14:05, 02 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
Super! Ja ce wieceeeeeeeeeeeeej! XD WIecej, wiecej, wieceeej!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
An
100lec
Dołączył: 31 Lip 2005
Posty: 776
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Dupy, buahah! xD
|
Wysłany: Wto 14:14, 02 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
no!
Więcej!
... ej jestem tam w ogóle? xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Madziek
Pachołek Ravenstorm'a
Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 416
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: Ignin's Angels "
|
Wysłany: Wto 14:23, 02 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
mnie na pewbno nie ma Xd Mam zbyt nudną osobowość xDD *głaszacze swoją armie natemperowsanych ołówków*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Paris
Vader
Dołączył: 31 Lip 2005
Posty: 725
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Piekło XD
|
Wysłany: Wto 14:32, 02 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
mnie tez nie ma XD ja tez chyba jestem zbyt nudna... <zjada swoje sniadanie - kanapki z nutella w ksztalcie kibelkow>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Madziek
Pachołek Ravenstorm'a
Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 416
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: Ignin's Angels "
|
Wysłany: Wto 15:47, 02 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
XDD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MRavenstorm
Administrator
Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 138
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: G.W.
|
Wysłany: Wto 15:49, 02 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
I tak wam nie powiem czy jesteście xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Madziek
Pachołek Ravenstorm'a
Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 416
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: Ignin's Angels "
|
Wysłany: Wto 15:51, 02 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
a cz\y my w ogóle o to pytamy?XD
*monotonnie przechodzi obok armii ołówków, móiwąc im vco mają pisac*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
An
100lec
Dołączył: 31 Lip 2005
Posty: 776
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Dupy, buahah! xD
|
Wysłany: Wto 16:33, 02 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
ej, wy jesteście jakieś inne! *prycha, czyszcząc szczoteczką do zebów kibel firmy "ulga" xDD*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Paris
Vader
Dołączył: 31 Lip 2005
Posty: 725
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Piekło XD
|
Wysłany: Wto 19:39, 02 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
Wydaje Ci sie XD >poprawia czerwony doprawiany nos i rogi losia, ktore zalozyla XD>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|